czwartek, 16 kwietnia 2009

Dreams I’ve been GRANTED – Młoda proza amerykańska.




Literaturę ze Stanów Zjednoczonych uważam za najlepszą na świecie. Nie będę na ten temat dyskutował, nie będę bronił tego zdania – przepełniony pychą stwierdzam fakt. Fakt, który oczywiście ma dla Was ogromne znaczenie, jeżeli pod pojęciem „literatury amerykańskiej” rozpoznajecie takie nazwiska jak Updike czy Salinger – w żadnym wypadku: Clancy i Cook. Jeżeli na swoje nieszczęście nigdy nie słyszeliście o dwóch pierwszych dżentelmenach, nie czytajcie dalej tego posta; wierzcie mi na słowo, szkoda waszego czasu.


Idźcie do kina na „Highschool Musical”, obejrzyjcie teleturniej na Polsacie.

Przestrzelcie jakąś wirtualną głowę. Zabijcie dla zabawy bezdomnego psa...

Już? Doskonale! Nie ma to jak dobry początek dnia!


A teraz, do roboty.

Granta „Best of Young American Novelists 2” – w Polsce wydana nakładem Świata Książki jako „Młoda proza amerykańska” – to prawdziwa gratka na dla osób poszukujących świeżych literackich kąsków, to bezcenny almanach autorów sięgający głęboko w młode pokolenie pióra wprost z USA.

Dwadzieścia jeden opowiadań zawartych w powyższej pozycji prezentuje twórczość dobraną za pomocą klucza, który stanowi wiek: żaden z autorów nie przekracza czterdziestego roku życia. Mamy, więc w „Młodej amerykańskiej prozie” urodzonego w 1982 roku Uzodinme Izweale z doskonałym „Tańcem umarłych”, obok Kevina Brockmeiera (1972) z przepięknymi nastrojowymi „Papużkami”. Mamy Johna Wray’a ze świetnym tekstem „W tunelu”, w którym poprzez duszną plątaninę stacji metra prowadzi nas chory psychicznie narrator; czy Anthony’ego Doerr’a zastanawiającego się nad skutkami sztucznego zapłodnienia w napisanym przy użyciu przerażającej klinicznym chłodem maniery, doskonałym opowiadaniu „Prokreacja”. Jest też Karen Russel (1981) z zaskakującą pomysłem i napisaną z ogromną swadą „Stajnią u kresu naszej kadencji”, Jonathan Safran Foer z metafizycznym widzeniem w „Pokój za pokojem” czy świetne: „Z pamiętników Lenny’ego Abramova” Gary’ego Shteyngarta...

Lista komplementów rozciąga się w nieskończoność.

„Młoda proza amerykańska” przypomina wystawną ucztę; my jesteśmy królami balu. Wolno nam dotknąć i spróbować wszystkiego - czy to sięgamy po zupełnie nieznane, świeże owoce jak Izweala, czy też stawiamy na ugruntowaną pozycję i znane produkty zadawalając się wyśmienitym Foer’em - w każdym przypadku, od stołu odchodzimy zadowoleni i prosimy o więcej. Więcej też za każdym razem dostajemy.


Do wszystkich poszukiwaczy nowych literackich doznań: UWAGA!

Pozycja obowiązkowa! Satysfakcja gwarantowana!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz