Przy odrobinie dobrej (takiej złej-dobrej) woli, można zniszczyć każdą książkę, nawet jeżeli byłaby doskonała. Można niszczyć złym słowem, jak i brakiem jakiegokolwiek słowa. Można też przyodziać w szatę graficzną, która spowoduje, że taką książkę ominiemy szerokim łukiem.
Dzisiaj kupiłem wyczekiwany polski przekład powieści "Lowboy" Johna Wray'a i ręce mi drżały z radości. Z drugiej strony nie wiem co chciał osiągnąć wydawca wylewając na nią tak ohydną zieleń i róż. I ten koń...
Błagam, cokolwiek zrobicie - kupicie, czy nie kupicie - nie oceniajcie tej książki po okładce!