piątek, 24 września 2010

John Wray - Lowboy. Nareszcie!

Przy odrobinie dobrej (takiej złej-dobrej) woli, można zniszczyć każdą książkę, nawet jeżeli byłaby doskonała. Można niszczyć złym słowem, jak i brakiem jakiegokolwiek słowa. Można też przyodziać w szatę graficzną, która spowoduje, że taką książkę ominiemy szerokim łukiem. 
Dzisiaj kupiłem wyczekiwany polski przekład powieści "Lowboy" Johna Wray'a i ręce mi drżały z radości. Z drugiej strony nie wiem co chciał osiągnąć wydawca wylewając na nią tak ohydną zieleń i róż. I ten koń...

Błagam, cokolwiek zrobicie - kupicie, czy nie kupicie - nie oceniajcie tej książki po okładce!

czwartek, 16 września 2010

Pięć kul w magazynku

Uzbrojeni w ostrą amunicję / ostre pytania, koledzy z Lśnienia wzięli mnie na spytki. Rozmawialiśmy pod bronią, więc odpowiadałem szczerze.
Lśnienie zapytuje

piątek, 10 września 2010

Projekt ,,Dostępne muzeum'' w Stalowej Woli

Kierując się lokalnym patriotyzmem - podrzucam linkę.
Polska pięknieje

Zbiory, zbiory, zbiory...

Do końca nie wiem co owocuje jesienią, do głowy przychodzi mi przaśne jabłko, choć Wiki (tak, jestem leniem i Google mi z tym) podaje, że na przykład: przede wszystkim warzywa korzeniowe tj. marchew, pietruszka, seler, buraki czy ziemniaki i zbierane są także rośliny kapustne i dyniowate oraz papryka, pory i pomidory. Proszę co za urodzaj…

Ale – ad rem.

Porobiło się tak, że z jakiegoś niemożliwego pędu, z wiosenno-letniego nadęcia, być może jesienią spod mojej ręki wyjdzie parę literackich bulw właśnie. Może będą soczyste, może mięsiste, może ktoś pieprznie nimi o ścianę bo go zemdli, niemniej, szykuje się ich, ech, co najmniej pięć. Raz, dwa, trzy..echem, echem. Tak. Pięć. Trzy w antologiach jakowyś, dwa w pismach. Bliższych terminów nie znam, co oznacza, że wybitnie one jeszcze nie dojrzałe, a zielone i okrągłe wszystkie, więc sięgać na razie nie ma po co, bo nawet nie wiadomo, które bardziej cierpkie.

Pewnie koło października / listopada się zaróżowią. Z resztą będę ich doglądał i dam znać, kiedy przyjdzie czas zbiorów.

Na razie zaś pozdrawiam serdecznie.
I jak to mówią ogrodnicy amatorzy: „Niech nam ziemia lekką będzie!”