“W poradniku młodego zielarza
Napisanym dla szczęścia ludzkości
Taki przepis się stale powtarza...”
Oto receptura na filmowy wywar zaangażowany: weź młodego psychiatrę na początku drogi naukowej, dobierz mu do pary piękną i utalentowaną żonę, nie zapomnij o ślicznej córeczce; uśmierć ojca z którym nasz bohater był najwyraźniej silnie związany, matkę pogrąż w depresji; daj teściowej drugą młodość – koniecznie u boku młodszego Tadeusza – niech teściowa, jak to teściowa, mąci. Dla podwyższenia napięcia akcję filmu umieść w zalanym przez powódź mieście. Następnie w ewakuowanym szpitalu psychiatrycznym odnajdź pacjenta bez kontaktu, którym zainteresuje się młody psychiatra: powód zainteresowania schodzi na drugi plan, może być trywialny. Aby zakotwiczyć akcję w naszej szarej, polskiej rzeczywistości wszystkie pielęgniarki pozbaw inteligencji i każ im grać z nudów w karty, Dom Pomocy Społecznej ukaż jako kloakę, lekarzom każ krzyczeć na personel i pacyfikować cokolwiek bardziej krewkich pacjentów, każdego policjanta przedstaw jako bezduszną i w sposób wykalkulowany, bezradną jednostkę. Dodaj do tak powstałej rzadkiej treści spisek sprzed dwudziestu lat, Solidarność, skorumpowany wymiar sprawiedliwości i zamieszaną we wszystko wierchuszkę akademickiej kasty.
Wstrząśnij, wymieszaj.
Jeżeli coś okaże się niemożliwe do przeprowadzenia z punktu widzenia opowieści, zawsze na podorędziu masz stażystę Roberta, który pojechał do Indii w poszukiwaniu Boga, nie odnalazł go tam, ale za to ma szerokie “kontakty”. Po drodze pozwól naszemu lekarzowi porwać pacjenta z DPSu bez żadnych konsekwencji – umieść go w jego domu, niech pod przykrywką terapii rośnie wielka przyjaźń. Każ im wspołnie jeść lody śmietankowe na patyku w niewinny, pogodny dzień. Niech cieszą się sobą, wspólnymi silami zapalając papierosa. Niech podczas napadu bandytów pacjent osłoni córkę lekarza własną piersią. Niech żona lekarza wciąż nie ufa pacjentowi.
Więcej przypraw?
Przywróć pacjentowi mowę; niech stęka: trup, policja, lubię cię, upewniając Cię, że aktor w niego wcielony grał o niebo lepiej nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Uderz w wielką miłość – żonę lekarza wyprowadź do mamusi; niech źli sąsiedzi wybijają szyby w oknach domu tej dwójki – niech rośnie wielka niesprawiedliwość. Niech lekarz mimo to wbrew wszystkiemu i wszystkim, demaskuje spisek.
Niech w szczególnie podniosłych momentach grzmi filmowa muzyka...
Serwuj zimne z plakietką “thriller” – może ktoś się nabierze.
Najlepiej zaś, na sam koniec posłuchaj porady z piosenki Pana Kleksa:
“A gdy wywar jest gotowy,
To po rozum pójść do głowy,
Nie próbować!!! wylać, nie pić!!!
Tylko słońcem się pokrzepić.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz