Strona przeszła lifting. Wojciech A. Rapier, facet, który odnalazł mnie w sieci i założył fanowską stronę dał mi do zrozumienia, że mój blog w dotychczasowej formie, nie nadąża za czasem i oczekiwaniami. Być może i teraz niewiele się w nim poprawiło (co będę starał się zmienić), jednakowoż, w moim przekonaniu, nie nadąża on teraz z pewną, powiedzmy sobie, klasą; co więcej, cały czas przyśpiesza. Poprzedni "visage" można było o kant dupy potłuc - na samo wspomnienie jeżą mi się włosy na głowie. Jeżeli oficjalny blog oddaje mój szacunek do czytelników i vice versa, to cieszę się, że nie spłonąłem na stosie. Mea culpa. Biorę się do roboty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz